Choć przygotowania i założenia do startu w Mistrzostwach Europy na dystansie maratońskim były dobre, ostatecznie ból jaki dopadł Kamila Jastrzębskiego po 12 kilometrze uniemożliwił mu ukończenie biegu i walkę o jak najlepszą lokatę.
Tak jak pisaliśmy w poniedziałek 15 sierpnia Kamil Jastrzębski z SKB Kraśnik wraz z kolegami z reprezentacji stanął na starcie biegu maratońskiego rozgrywanego na Mistrzostwach Europy w Monachium.
- Czułem się przygotowany bardzo dobrze, wiedziałem na co mnie stać i na co mogę sobie pozwolić. Od początku biegłem po prostu swoje. - opisuje swój start nasz zawodnik. - Niestety mijając 12-ty km pojawiło się kłucie w prawym boku, które liczyłem, że za chwilę opanuje. Było to kompletnie nowe zjawisko bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Podjąłem próbę uciskania, później masowania i rozciągania, ale zamiast poprawy było pogorszenie, a ból pojawił się również z drugiej strony… oddech zrobił się płytki i pomimo przejścia do marszu i kolejnych prób rozluźnienia kolek, moje wysiłki spełzły na niczym. 9 km biłem się z myślami i modliłem żeby wszystko wróciło do normy. Daremnie… nic nie pomogło… - pisze z żalem Kamil.
Ta sytuacja zmusiła go do przerwania biegu i zejścia z trasy. W podobnej sytuacji znalazło się kilkunastu innych biegaczy na tym dystansie. Być może wpływ miała na to pora startu i upalna pogoda o czy wspominał przed biegiem pierwszy trener Kamila Zbigniew Biały.
- Takie momenty są trudne i wpisane w życie sportowca. Decydując się podążać tą drogą trzeba to zaakceptować! Przychodzą momenty, na które po prostu nie mamy wpływu. - skomentował tę sytuację Kamil.