Rozmowa z Wojciechem Wojtaszkiem, członkiem zarządu Eko Energii.
Jak Pan skomentuje wyniki badań wśród mieszkańców na temat powstania Zakładu Odzysku Energii w naszym mieście? Na pytanie ankieterów, czy taki zakład powinien powstać w Kraśniku, 61 proc. odpowiedziało twierdząco.
- Tak, to prawda. Inwestycja jest potrzebna i na to wskazują wyniki badań. Mogę uzupełnić, że mniej niż 25 proc. ankietowanych było przeciwnych. W mojej ocenie taki wynik pokazuje, że nasza kampania informacyjna i edukacyjna przyniosła efekty. Udało nam się przekonać większość mieszkańców, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Oczywiście mówię obrazowo, mając przed oczami różnego rodzaju krytyczne hasła, którymi posługują się przeciwnicy tego projektu. Hasła, dodam, wyssane z palca, bazujące na mitach i mające jeden cel: wzbudzić w ludziach strach. Na szczęście, jak pokazują badania, choć nie tylko, nie udało im się osiągnąć swojego celu. Wygrała rzetelna informacja i fakty.
Czy te badania są wiarygodne?
- Oczywiście. Zrealizowała je agencja badawcza SW Research, znana ze swojego profesjonalizmu i doświadczenia, która od lat specjalizuje się w niezależnych badaniach rynku i opinii publicznej. Firma, która ma za sobą wiele tego typu projektów. Zależy nam na wiarygodnej ocenie tego, co proponujemy mieszkańcom Kraśnika. A więc powstania Zakładu Odzysku Energii i generalnie oceny gospodarki odpadami w naszym mieście. Ankieterzy zadali kilkadziesiąt pytań, zresztą nie schowaliśmy raportu z badań do szuflady, tylko opublikowaliśmy je w Internecie, na stronie www.ekoenergia.krasnik.pl , gdzie każdy może sprawdzić, jakie były pytania i jakie odpowiedzi.
Czy coś Pana zaskoczyło w tym raporcie?
- Nie zaskoczyło, bo ja wierzę, że Zakład Odzysku Energii to potrzebna, bezpieczna i nowoczesna inwestycja. Dodatkowo, w obecnej trudnej sytuacji energetycznej jest wręcz niezbędna i dla miasta i dla jego mieszkańców. Zachęcam, aby zapoznać się dokładnie z raportem. Ludzie nie chcą żyć w smogu, płacić coraz wyższych opłat za energię elektryczną, ciepło i wywóz śmieci, widzą, że szybko rośnie ilość odpadów i trzeba coś z tym zrobić, bo nie wszystko da się odzyskać czy wywieźć na składowisko. Dlatego widzą szansę w powstaniu instalacji termicznego przekształcania odpadów. My stoimy mocno na ziemi, podajemy czyste fakty. Pod koniec 2022 roku wyliczyliśmy, że w wyniku funkcjonowania ZOE mieszkańcy Kraśnika ponosiliby o 20 proc. mniejsze opłaty za ciepło i odpady gdyby nasz zakład już działał. Zakład Odzysku Energii to także szansa na czystsze powietrze, bo pozwoli ograniczyć zużycie węgla o 6 tys. ton węgla, czyli o 40 proc. jego rocznego zapotrzebowania. A przecież Veolia, nasz partner w projekcie, ogłosiła niedawno, że do 2030 roku, a więc już za 7 lat, przestanie używać węgla. Więc czym będziemy ogrzewać nasze mieszkania w Kraśniku? Przejściowo może to być gaz, ale to także paliwo kopalne i w dużej części pochodzące z importu. Czy aby na pewno wszyscy w naszym mieście zdają sobie z tego sprawę? Bo odnoszę wrażenie, że absolutnie nie.
Budowa Zakładu Odzysku Energii to koszt ponad 130 mln złotych, będzie więc chyba największą inwestycją w ostatnich latach w Kraśniku. Czy Pana zdaniem jest szansa na kontrakty dla miejscowych firm?
- Jak najbardziej. Rozmawiam o tym często z kraśnickimi przedsiębiorcami, którzy pytają mnie o szczegóły tej inwestycji. Na przykład: znany przedsiębiorca budowlany, właściciel firmy WALTED pan Waldemar Kabała powiedział, że tak duża inwestycja jak budowa Zakładu Odzysku Energii to szansa dla lokalnych przedsiębiorców na nowe zlecenia, a dla kraśniczan na dodatkowe miejsca pracy. To mówi samo za siebie.
Kiedy wczytałem się w badania, o których rozmawiamy, to zwróciło moją uwagę, że osoby które są przeciwne lub nie mają wyrobionego zdania wskazują, że ich sceptycyzm wynika z tego, że nie są przekonane, czy ta inwestycja jest bezpieczna dla ludzi i otoczenia. Jak Pan by to skomentował?
- W mojej ocenie najlepszą odpowiedzą na to pytanie są opinie osób, które pojechały z Kraśnika w ramach wizyt studyjnych do działającej już od lat Ekospalarni w Krakowie. W sumie było to blisko 100 osób, z różnych grup społecznych. Do Krakowa pojechali radni, członkowie Młodzieżowej Rady i Rady Seniorów, dziennikarze, przedsiębiorcy zrzeszeni w Radzie Gospodarczej, pracownicy instytucji samorządowych i rządowych. Dzięki temu mogli zobaczyć na własne oczy i przekonać się, jak działa taki zakład. Nie słyszałem, żeby ktoś po powrocie z Ekospalarni powiedział, że to jest niebezpieczne dla ludzi, że śmierdzi, że truje. Wręcz przeciwnie. Byli przede wszystkim zaskoczeni brakiem zapachów, pyłów, dymów czy jakiegokolwiek hałasu. Jak powiedziała pani Wiesława Lendzion, przewodnicząca Rady Seniorów, wszystko jest pod kontrolą, a normy są wyśrubowane. Dodam, że podobnego zdania jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uzgadniająca warunki zarówno na czas budowy jak i funkcjonowania ZOE.
Chciałbym jeszcze dodać od siebie kilka słów. Jestem rodowitym kraśniczaninem. To moje rodzinne miasto i z nim wiąże przyszłość. Od czterech pokoleń moja rodzina prowadzi w naszym mieście firmy, w których pracuje dzisiaj kilkaset osób. Przykro jest słyszeć głosy oponentów, że instalacja będzie truła mieszkańców, bo to tak jakbym chciał truć siebie i własną rodzinę. Dlatego budzi mój wielki sprzeciw zachowania niektórych lokalnych polityków, którzy manipulują faktami i nie wahają się po prostu kłamać na temat naszej inwestycji. Robią to tylko w imię swoich partykularnych, wąskich interesów. Dlatego chciałbym im głośno i wyraźnie powiedzieć, że Kraśnik to miasto, na którym mi bardzo zależy. Nigdzie stąd się nie wybieram. Tu moje dzieci uczęszczają do szkół, a wszyscy chcemy stworzyć dzieciom lepszą przyszłość. Tym bardziej zależy mi, żeby żyło się tu zdrowo i bezpiecznie. Jestem przekonany, że budowa Zakładu Odzysku Energii to inwestycja, której Kraśnik dzisiaj bardzo potrzebuje, zarówno ze względów ekonomicznych jak i środowiskowych. mat. zewnętrzny
